Wróciłam :) Powiedzmy, iż ze względów zdrowotnych nie wchodziłam do kuchni, nie myślałam o jedzeniu. W dalszym ciągu są jeszcze małe problemy jednak powolutku wszystko zmierza w dobrą stronę :) Tort Sacher. Pilnie strzeżona receptura, znana tylko w małym austriackim kręgu. Niczym Kolumb przemierzyłam pół internetu w poszukiwaniu tej właściwej, znalazłam tę idealną TUTAJ.. Sądzę iż w 'polskiej części internetu' nie ma właśnie takiego przepisu - jeśli jest inaczej proszę wyprowadzić mnie z (o)błędu ;) Nigdy wcześniej nie piekłam niczego nie wiedząc, jak smakuje dlatego smak tego tortu... zaskoczył mnie :) Jednak bardzo pozytywnie. Bardzo smakował również moim gościom - a to dla mnie najważniejsze :) Na prawdę polecam go zrobić!
TORT SACHER
wg przepisu Mary Berry
Składniki
Ciasto:
140 g zwykłej czekolady
140 g masła
115 g cukru pudru
0,5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
5 jaj
85 g mielonych migdałów
55 g mąki pszennej
3 łyżki stołowe dżemu morelowego
Genach:
150 ml śmietany 30% lub 36%
100 g czekolady (może być pół na pół gorzka i mleczna)
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i studzimy. Masło ucieramy do miękkości. Dodajemy cukier puder i ucieramy do momentu, aż konsystencja będzie delikatna i puszysta. Wlewamy czekoladę i pół łyżeczki ekstraktu, miksujemy do połączenia. Bierzemy jajka - rozdzielamy żółtka od białek. Białka do osobnego naczynia. Ciągle miksując do masy czekoladowej dodawać po jednym żółtku. Następnie do masy delikatnie wmieszać (najlepiej łyżką drewnianą) mąkę przesianą z migdałami. Białka ubić na bardzo sztywno z szczyptą soli, najpierw wmieszać 1/3 do masy, delikatnie połączyć, następnie dodać resztę i bardzo powoli i delikatnie mieszać 'od spodu'. Przelać do formy (24 cm) wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać. Wstawić do nagrzanego na 160* ( z termoobiegiem, bez niego - 180*) piekarnika i piec około 45 minut. Nie otwierać piekarnika przed upływem tego czasu, bo ciasto może się obrazić i nie będzie takie, jakiego oczekujemy. Najlepiej sprawdzić czy jest gotowe naciskając palcem, jeśli zachowa się jak gąbka - wgłębienie wróci do pierwotnego kształtu- możemy wyciągać. Przez kilka minut zostawić w formie, następnie wyjąć, odwrócić, zdjąć papier i studzić.
Gdy będzie wystudzone do małego garnuszka dajemy dżem i podgrzewamy aż się rozpuści. W tej postaci przecieramy przez drobne sitko do osobnej miseczki, by oddzielić dżem od owoców. Tą mazią smarujemy powierzchnię ciasta (najlepiej nadaje się do tego pędzel silikonowy) i również czekamy, aż przestygnie. Dżem morelowy jest bardzo ważny - równoważy bowiem słodycz czekolady, a także pięknie 'nawilża' cały wypiek.
Przygotowujemy genach: Do garnuszka wlewamy kremówkę i podgrzewamy tak, by była prawie gorąca, jednak żeby się nie zagotowała. Zdejmujemy z ognia, wrzucamy czekoladę połamaną na kawałki, czekamy aż się rozpuści, następnie łączymy z kremówką mieszając. Masę zostawiamy do momentu aż zgęstnieje i będzie można ją równo rozprowadzić na całym cieście. Można pod ciasto dać ręczniki papierowe by nie zabrudzić patery, po nocy w lodówce ładnie się ściągają.
Ja zostawiłam trochę masy, by 'zabielić' ją dodając kremówki i wykonać napis. Jednak to kompletnie nie zdało egzaminu - nie wpadłam na to, że ciemna i jaśniejsza czekolada połączą się by prawie zupełnie schować napis ;) Dlatego jeśli chcemy pisać po ciemnej czekoladzie - piszemy białą czekoladą :)
Tort trzeba zrobić minimum jeden dzień przed podaniem.